Gwiezdny Wagabunda

Scenariusz i reżyseria: Krystian Krzyszczuk

Flakonik z cudowną solą

Pod koniec zeszłego roku, przy okazji spotkania świątecznego z moją dalszą rodziną, poznałem fascynującą osobę. Jak się okazało, krewny miał ojca, o którym niewiele do tej pory słyszałem . Dobrosław, bo takie jest jego imię, rosły mężczyzna, którego wygląd nijak się miał do faktycznego wieku, przykuwał uwagę wszystkich obecnych. Swobodny chód i lekkość poruszania się, mimo potężnej postury, szły w parze z błyskiem w jego oku i elokwencją. Jako prezent od Mikołaja wręczył każdemu zacnej miary worek z solą. A moment później zaintrygował zebranych opowieścią o tym, co się wydarzyło, kiedy będąc jeszcze bardzo młodym górnikiem, pracował w kopalni soli w Kłodawie. Posłuchajcie uważnie…

Pewnego dnia, tuż przed końcem swojej wachty, został wezwany przez sztygara do zbadania groty. Wejście do niej zostało odkryte przy okazji zwykłych prac górniczych, jednak nikt nie upatrywał w tym czegoś nadzwyczajnego. Ot, kolejne miejsce, które trzeba zbadać i zabezpieczyć. Dobrosław, choć odważny, to jednak po wielu godzinach ciężkiej pracy z niepewnością przyjął to polecenie. Mimo nurtujących go obaw zebrał się w sobie. Po czym zerknął w ciemny otwór, wziął głębszy oddech i zaczął przeciskać się pomiędzy solnymi ścianami.

Oświetlanie drogi latarką górniczą dodawało trochę otuchy, jednak wątłe światło z wyczerpanych baterii pozwalało jedynie widzieć otoczenie na wyciągnięcie ręki. Im bardziej oddalał się od głównego korytarza, tym większe było uczucie izolacji i osamotnienia. Rosnącą niepewność potęgowało przekonanie chłopaka, iż tuż przed nim czai się coś równie tajemniczego, co wyjątkowego. Po kilku minutach, które wydawały się wiecznością, przebrnął ostatecznie przez skalny korytarz i stanął na progu jaskini.

Jego oczom ukazał się wyjątkowy widok, który zaparł mu dech w piersiach.

Wnętrze groty spowite w bladożółtej poświacie. Ściany zdobiły solne kryształy, które odbijały refleksami każdy promień światła, tworząc niesamowite iluminacje. W jej centrum znajdowała się wodna sadzawka, wypełniona krystalicznie czystą wodą. A tuż nad jej brzegiem, w odległości kilku metrów od Dobrosława, majaczyły dwa ludzkie kształty, zastygłe kamienne posągi. Chłopak wpierw się przeraził, a po chwili przypomniał sobie dawną legendę. Zbierając rozbiegane myśli, podszedł nieco bliżej i doszedł do wniosku, że jest świadkiem historycznego odkrycia. Uwierzył, że ma przed sobą zamienione w sól baśniowe postaci. Nie mogło być inaczej!, bo przecież legenda głosi, że sól kłodawska zrodziła się z łez żony Lastka, Sali, która wraz z nim wieki temu ukryła się w tutejszych jaskiniach! To musieli być właśnie oni!

Chłopak pełen podekscytowania z sercem walącym jak młotem rzucił się w drogę powrotną, aby opowiedzieć sztygarowi o swoim odkryciu. Niespełna kwadrans później sztygar, starając się opanować emocje Dobrosława, wysłuchał całej historii. Po czym spojrzał na chłopaka ze sporym dystansem i niedowierzaniem. Ostatecznie stwierdził, iż na dziś to koniec pracy i dopiero jutro dokładnie sprawdzą tę grotę. Dobromir, jakże daremnie, próbował przekonywać, że nie ma czasu do stracenia! Na co sztygar, karcąc przy tym wzrokiem młodzieńca, stanowczo kazał się wszystkim zbierać do wyjścia.

Następnego dnia większą grupą zbadano dokładnie grotę. Lepiej oświetlona faktycznie ukazała kamienne bloki, które zdawały się wyglądać jak ludzkie postaci. Emocje chłopaka wciąż były żywe i Dobrosław argumentował, że wszyscy są świadkami epokowego odkrycia! Sztygar pozostał jednak niezjednany w swojej sceptyczności. Mimo to, z niezrozumiałych powodów, obiecał młodzieńcowi, że grota nie zostanie włączona do prac górniczych. Młodzieniec, jak tylko ochłonął, uznał, że to najlepsze co mogło w tej sytuacji się zadziać.

W trakcie swojej pracy w kopalni, wierząc w magiczną moc groty, zabierał z niej co jakiś czas solne bryły. Zawsze pamiętał, aby w podzięce przynieść gospodarzom niezwykle rzadkie kryształki niebieskiej soli i inne minerały, które wpadły w jego ręce, gdy drążył kolejne korytarze. Wierzył, że jego ingerencja w spokój tego miejsca, musi pozostać w równowadze, w przeciwnym razie mogą go spotkać przykre konsekwencje. Być może to był prawdziwy powód, dla którego sztygar zdecydował się oszczędzić to miejsce, jednak nie mógł się do tego otwarcie przyznać. Kolejne długie lata przyniosły mu życie w zdrowiu i szczęściu, co tylko utwierdziło go przekonaniu, że to właśnie kawałki soli z odkrytej przez niego groty chronią od złego i gwarantują pogodę ducha oraz witalność.

Słuchając całej historii i patrząc na jego postać, uwierzyliśmy w każde jego słowo!

Wróciłem do domu, bacząc na drogocenny prezent, a przy tym wciąż przeżywając całą opowieść. Postanowiłem, że zrobię dla siebie oraz najbliższych kilka magicznych lampek wypełnionych solą od Dobrosława. Uznałem, że to najlepszy sposób na uchwycenie i zachowanie jej mocy. I tak też zrobiłem, a teraz każdy obdarowany wraca do mnie z podziękowaniami, bo oprócz magicznych właściwości tego minerału lampki też zdobią domy, wpływając pozytywnie na mieszkańców.

W sumie mogę odstąpić jeden flakon – być może jest ktoś, kto wyjątkowo potrzebuje skorzystać z energii tego artefaktu!

Stwórz swój własny flakonik z cudowną solą!

Niezbędne przedmioty – wraz z cenami detalicznymi ze sklepów stacjonarnych, oraz narzędzia:

  • szklany flakonik ( Leclerc ok. 8 zł),
  • lampki led 2m na baterie AA (TEDI 9,50 zł)
  • 2x paluszki AA ( ok. 2zł),
  • drewniane kółko do karniszy (od 1 zł/ szt., sprzedawane zazwyczaj drożej, bo w zestawach),
  • magiczna gruboziarnista kamienna sól kłodawska – bezcenna 🙂
  • Wiertarka, wiertło do szkła 4mm, wiertło do metalu lub drewna 4mm, pistolet do klejenia na gorąco z klejem, ok. 15 cm sztywnego drutu, okulary ochronne.

Sposób stworzenia flakonika:

  • przygotuj wszystkie elementy i narzędzia w jednym miejscu, załóż okulary ochronne,
  • wiertłem do szła wywierć otwór na środku w podstawie flakonu,
  • umyj flakon i osusz,
  • wywierć otwór w kółku drewnianym na bocznej krawędzi,
  • klejem na gorąco przyklej centralnie drewniane kółko do podstawy flakonu – poczekaj aż klej zastygnie,
  • przewlecz z wyczuciem drucik z lampkami led z zewnątrz przez drewnianą podstawę oraz dno do środka flakonu i wyciągnij je wszystkie przez jego szyjkę,
  • upewnij się, że pierwsza lamka led (ta najbliżej pojemnika z bateriami) jest wewnątrz flakonu,
  • zaklej otwór we flakonie i podstawce drewnianej klejem na gorąco, tak, aby drucik na którym są lampki led się nie ruszał – poczekaj aż klej zastygnie,
  • teraz cały drucik z lampkami led włóż z powrotem do flakonu,
  • warstwami zasypuj flakon solą, tak manipulując wewnątrz sztywnym drutem, aby odsunąć lampki led od ścian flakonu – chodzi o to, żeby z zewnątrz była widoczna tylko sól,
  • gdy już zasypiesz cały flakon solą, zamknij go korkiem,
  • zainstaluj baterie i włącz lampki led.
  • Zrobione! Możesz cieszyć się swoim świecącym magicznym falkonem z solą 🙂

Zdjęcia z kopalni dzięki uprzejmości – https://sol-klodawa.com.pl