Gwiezdny Wagabunda

Scenariusz i reżyseria: Krystian Krzyszczuk

Magiczna łyżka do lodów

Dziś zdecydowałem, że oddam w dobre ręce wyjątkową łyżkę do lodów, którą udało mi się zdobyć na Camden Town w Londynie. Łyżka pochodzi najpewniej z drugiej połowy zeszłego wieku, choć spotkałem się z opiniami, że jest nawet starsza. Wyprodukowana została przez brytyjską manufakturę z sygnaturą 'Made in England | Tala’. Nosi ślady użytkowania, ale jest w bardzo dobrym stanie. Ma jedno nieznaczne wgniecenie.

Muszę dodać, że stwierdzenie 'zdobyć’ wymaga kilku słów doprecyzowania. W zasadzie to będzie cała historia!

2 lata temu wybrałem się do Londynu. Wiele osób wie, że miasto jest istną mieszanką różnych kultur, kolorów i smaków. A dzielnica Camden Town tą wielobarwnością wręcz powala, wpędzając w zachwyt i niezdrową euforię. Na tamtejszych straganach i w sklepach można znaleźć wyjątkowe przedmioty. A ja szukałem inspiracji i perełek, które przyniosą mi szczęście w planowanych działaniach. Pełen pozytywnej energii przemierzałem uliczki, delektując się każdym zapachem, dźwiękiem i obrazem. Och!, cóż za wyjątkowe przeżycie!

W pewnej chwili moją uwagę przykuła starsza, dość ekscentrycznie ubrana kobieta, która sprzedawała rzeczy vintage poukładane zgrabnie na małym straganie. Pomiędzy przedmiotami, trochę jakby celowo ukryta, leżała łyżka do lodów. Zaintrygowany wskazałem na nią palcem i spytałem – „Ile kosztuje?” Usłyszałem, że nie jest na sprzedaż (sic!). Odpowiedź mnie zaskoczyła równie bardzo, co narastająca ciekawość i chęć jej zdobycia. Bez względu na wszystko!

Wszedłem z kobietą w zażyłą, acz życzliwą dyskusję. Pełen zapału argumentowałem, że skoro łyżka jest wystawiona, to w konkretnym celu, a ja chcę ją właśnie kupić. I że z pewnością znajdziemy sposób, żeby się dogadać. Z początku była przeciwna, z czasem powiedziała, że jest to dla niej wyjątkowa łyżka. Lata temu planowała uruchomić własną lodziarnię, tu właśnie, na Camden Town. I swój cel zrealizowała. Przez długi czas z powodzeniem prowadziła mały punkt, a to właśnie była pierwsza łyżka do lodów, z którą rozpoczynała swoją przygodę. Ta lodziarnia nadal działa, jednak prowadzą ją jej dzieci. A łyżka, cóż, powinna trafić w ręce kogoś, kto z pasją będzie tworzył swój lodowy interes. Jej przyniosła dużo szczęścia!

Myślę, że ta rozmowa, to był test, który przeszedłem celująco. Celująco, bo kobieta uznała, że sprzeda mi swój skarb. Z małym zastrzeżeniem. Wręczając mi ją, kazała obiecać, że w ciągu kolejnych lat pierwsze co zrobię, to stworzę w swoim mieście lodowy interes, najlepiej własną lodziarnię. Gdyby jednak to się nie stało, to znajdę kogoś godnego jej posiadania. Bo to wyjątkowy artefakt, który przynosi szczęście! Taką też obietnicę złożyłem.

Wróciłem do kraju i zacząłem z bratem rozkręcać biznes w gastronomii. Stworzyliśmy markę „Wyborne Chlopaki„…, i na start ruszyliśmy z kanapkami, sałatkami i napojami.
Z czasem mieliśmy wejść w lody. Niestety marka, i my razem z nią, nie dotrwaliśmy do tej chwili. Wiem dlaczego, i po dziś dzień żałuję, że nie zaczęliśmy od lodów!

Obecnie moje życie zawodowe odeszło od gastronomii, a łyżka nadal jest w moim posiadaniu i danej obietnicy chcę dotrzymać.
Szukam osoby, która prowadzi biznes z lodami lub planuje go uruchomić. Jestem pewien, że magiczna moc łyżki pomoże w rozwoju, tak długo, jak długo wszystko będzie kręcić się wokół lodów!

Cena taka sama, jak zapłaciłem, czyli w przeliczeniu 150 zł.

Ps. Jeszcze tego samego dnia znalazła się osoba na grupie Gastronomia Warszawska gotowa zaopiekować łyżką:)